Aplikacja jest dostępna! Zarejestruj się tutaj: link
naczynia-plastikowe

BLW: mnóstwo akcesoriów czy minimalizm?

@ Emilia Konieczny

Przed rozpoczęciem rozszerzania diety pierwszego dziecka sporo naczytałam się na temat przydanych akcesoriów – bidonów, kubków, talerzyków z przyssawką, fartuszków… Kupiłam mnóstwo modnych, „niezbędnych” produktów i testowałam je na córce. Część rzeczy sprawdziła się naprawdę dobrze. Córka polubiła się na przykład z bidonem bbox tak bardzo, że piła z niego nawet mleko modyfikowane (aż mam ciarki, gdy przypomnę sobie jego mycie po mleku…). Przez to, że niezbyt chętnie piła wodę, miałyśmy w trakcie rozszerzania diety kilkanaście różnych bidonów do sprawdzenia, czy może właśnie ten nie skłoni jej do picia. A okazało się, że najbardziej skłonił ją czas, cierpliwość i naczynia rodziców.

Wszystkie miseczki z przyssawkami na którymś etapie rozwoju nauczyła się odrywać od blatu. Fartuszki a to były za duże pod szyją, a to miały za długie rękawy, które po podwinięciu i tak przepuszczały sok z owoców czy warzyw. Efekt był niewiele lepszy niż gdyby wcale tych rękawków nie miała.

Przy drugim dziecku postawiłam na minimalizm. Używamy tylko jednego typu śliniaków – silikonowych z kieszonką. Do jedzenia staram się ubierać krótki rękaw, żeby nie narażać bluzek. Używamy najprostszych plastikowych miseczek bez przyssawek, a wszystkie produkty w kawałkach kładziemy bezpośrednio na blat. Dzięki temu po salonie latają tylko pojedyncze kawałki, a nie cała miska razem z matą.

Synek pije z małych plastikowych kubków lub normalnych szklanych filiżanek. Lepiej opanował ich trzymanie niż specjalnych kubków przeznaczonych dla dzieci i kupionych za znacznie większe kwoty.

Przy pierwszej córce kładliśmy na podłodze ceratę. Teraz stwierdzam, że łatwiej jest umyć panele niż ceratę.

Co chcę Wam przekazać? Spróbujcie dać dziecku to, co już macie w domu albo pożyczcie fartuszek od koleżanki, żeby przetestować go Waszym dziecku, zanim kupicie własny egzemplarz. Dzięki temu unikniecie wypełnienia szafy akcesoriami użytymi kilka razy, których teraz „szkoda wyrzucić, może jeszcze się przydadzą”.